Jak żyć, czyli kręte ścieżki ekologicznych wyborów

0
415

Surowce naturalne wyczerpują się, produkcja “brudnej” energii ma wciąż najistotniejszy udział w globalnym wolumenie, środowisko ulega degradacji, w efekcie rozbuchanej konsumpcji oraz marnotrawstwa rosną góry śmieci i odpadów. Konieczność modyfikacji istniejącego systemu gospodarowania oraz stylu życia postulowana jest coraz wyraźniej. Zmiany muszą postępować na wszystkich płaszczyznach, od organów decyzyjnych, przez producentów, na zwykłych konsumentach kończąc. Producenci muszą wychodzić naprzeciw oczekiwaniom użytkowników, a nawet je wyprzedzać, oferując rozwiązania na miarę wyzwań czasów obecnych i przyszłości, politycy powinni zapewniać odpowiednio dostosowane przepisy i wskazywać właściwe kierunki rozwoju, zaś konsumenci będąc świadomymi stojących przed wszystkimi wyzwań (rola edukacji), odpowiednio modyfikować swoje preferencje konsumpcyjne.

Segregujemy śmieci w imię dbałości o wyczerpujące się zasoby. Zakręcamy wodę. Montujemy panele fotowoltaiczne. Wszystkie te małe i większe działania mają sens, lecz tak naprawdę problematyka ma znacznie szersze horyzonty. Chodzi bowiem o niemal wszystko co zostało wyprodukowane i wykorzystane, chodzi o to z czego zostało zrobione i jak eksploatowane, i wreszcie co się z tym stało kiedy spełniło swoją rolę. To system oparty na trudnych wyborach i kompromisach, w którym brak cudownych i prostych rozwiązań.

A wszystko dlatego ponieważ większość ludzkich działań nie pozostaje bez wpływu na środowisko.

Wytwarzanie energii z wykorzystaniem paliw kopalnych i procesy produkcyjne przyczyniają się do emisji gazów cieplarnianych. Swoją cegiełkę dokłada transport. Rolnictwo i hodowla także nie pozostają bez wpływu na zanieczyszczenie powietrza, gleby, wód gruntowych. Mający złą sławę (czy słusznie?) plastik spotkać można wszędzie; pojawia się w produktach i opakowaniach zalegających później na wysypiskach, plażach, lasach, w morzach i oceanach; jest nawet w tkaninach i ubraniach. Ale to nie wszystko – swój ślad odciskają zwykłe googlowania, zakup T-shirta czy smartfona, klimatyzacja, wyjazd na wakacje, a nawet wyprawa na bazar po ekologiczne ziemniaki i kapustę. Można czuć się winnym zmian klimatycznych, albo przynajmniej wpędzanym w poczucie winy, choćby w kontekście wszechobecnych nacisków na redukcję swego śladu węglowego. Choć przecież to na producentach spoczywa ogrom obowiązków. To producenci powinni decydować o właściwym składzie swych wyrobów, czy stosowaniu warunków odpowiedzialnej produkcji Nie zapominamy oczywiście o stymulującej roli polityków oraz odpowiednich ustaw i przepisów. Jako swoich przedstawicieli w parlamencie powinniśmy wybierać tych, którzy przynajmniej udają, że kwestie środowiska są im bliskie (choć chyba już wszyscy nauczyli się udawać). 

Rozsądna konsumpcja? Owszem, ale wymagania względem producentów powinny być szeroko artykułowane. Skoro powinniśmy odkręcać zakrętkę przed wyrzuceniem plastikowej butelki, to może wraz z tą zakrętką powinna odchodzić też obrączka? A może dobrym pomysłem byłoby stosowne oznaczanie opakowań, aby segregując śmieci, i nie będąc w posiadaniu doktoratu z materiałoznawstwa, można było łatwo trafić do odpowiedniego kontenera? Albo w ramach walki z marnotrawstwem postulować stosowanie opakowań adekwatnych do rozmiarów ukrytych w nich produktów? Złe praktyki trzeba wyeliminować, dobre pomysły wdrażać. Musimy nauczyć się produkować i konsumować w sposób rozważny i rozsądny.

Czy jednak nie okaże się konieczna akceptacja pewnych szkód środowiskowych na obecnym etapie społeczno – gospodarczej ścieżki? 

Wydaje się, iż kwestie ekologiczne są jasne i przejrzyste: wszystko co robione jest z myślą o środowisku ma być dla niego korzystne. Sprawy jednak komplikują się, kiedy zaczynamy bacznie przyglądać się problemom. Rodzą się niekiedy wątpliwości, czy aby koszty środowiskowe lub społeczne rozwiązań “ekologicznych” nie przewyższają czasem postulowanych zeń korzyści? Pojawiają się pytania. Czy ekologiczna żywność jest w stanie wykarmić wciąż rosnącą populację? Czy bez nawozów sztucznych możliwe jest wyżywienie ponad siedmiu miliardów ludzi? Czy tak bardzo istotna jest konsumpcja lokalnych produktów skoro wiadomo, że emisje pochodzące z transportu żywności są nieporównywalnie niskie w stosunku do tych związanych z jej produkcją? Czy rzeczywiście należy dążyć do kompletnego wyeliminowanie plastiku? Czy na siłę wprowadzać papierowe torby skoro obliczono, że ich produkcja oraz transport pochłaniają znacznie więcej energii w porównaniu do tradycyjnych jednorazówek plastikowych? Czy nie jest zbytnią ekstrawagancją opowiadać się przeciwko roślinności genetycznie modyfikowanej (np. bawełna Bt) jeśli wiadomo, że niektóre tego typu uprawy mogą być bardziej efektywne i zależne w mniejszym stopniu od nawozów i oprysków? Czy restrykcyjne zakazy wylesiania nie wpłyną na ubożenie i tak już ubogich społeczności krajów rozwijających się? Takie pytania są stawiane, choć w wielu tego rodzaju kwestiach trudno jest uzyskać jednoznaczne odpowiedzi oparte na konkretnych wyliczeniach.

Wydaje się, iż posiadamy narzędzia mogące stanowić receptę na problemy środowiskowe. 

Może się jednak okazać, iż konieczne będą głębokie rozwiązania systemowe (w rodzaju podatku węglowego) całkowicie przekształcające model i filozofię ludzkiego gospodarowania, które wespół z odpowiednią polityką energetyczną (źródła odnawialne, atom), nowoczesnym rolnictwem oraz opłacalnymi technologiami sekwestracji CO2, wymagać będą odważnych decyzji na najwyższych szczeblach władzy i społecznej akceptacji.

Ważne jest zatem, aby być świadomym istniejących problemów, a stosując rozwiązania w praktyce starać się zachować rozsądek i kompromis (powiedzonko o dziecku i kąpieli jest tutaj jak najbardziej na miejscu). Dlatego na łamach naszego serwisu pojawiają się i będą pojawiać informacje rzucające nieco światła na wiele tego typu kwestii. Jedno jest pewne. Bez względu na to co i jak będziemy produkować i zużywać, tzw. zrównoważona konsumpcja oraz ograniczenie marnotrawstwa zawsze będą zasadne i korzystne. My sami jesteśmy bowiem jednym z problemów. Chcemy mieć czyste powietrze, chcemy chronić lasy i wykorzystywać “zielony” prąd, ale chcemy też posiadać samochody, podróżować samolotami i chłodzić się klimatyzacją, przesyłki otrzymywać natychmiast, warzywa i owoce kupować idealne jak z reklamy, chcemy mieć wszystko od razu i w ogromnej ilości. Może się jednak okazać, iż z pewnych aspiracji trzeba będzie zrezygnować.